Braki kadrowe w szkołach – ale co robimy, żeby zmotywować nauczycieli?
Koniec tygodnia wreszcie nadszedł. Zanim jednak zapomnimy o problemach i wypijemy zimne piwo – wreszcie jest pogoda, przy której zimne piwo naprawdę smakuje – zerknijmy na to, co dzieje się w mediach. Przedstawiamy garstkę newsów w piątkowej porannej prasówce.
Bezsensowne referendum PiS
Konrad Sadurski na łamach Newsweeka zdecydował się bliżej przejrzeć pytaniom do referendum. Sugeruję formę otwartą, bez pytań, w której wszyscy będziemy mogli napisać partii rządzącej, co nam leży na sercu. Bez obaw, nie będą musieli po tym iść na terapię – istnieje bowiem wielka szansa, że nie przeczytają lub przeczytają odpowiedzi wybiórczo (skupiając się na tych pozytywnych, rzecz jasna).
Rozmowy kwalifikacyjne w grze – to się już dzieje!
Spiders Web przedstawia kolejną firmę, która zdecydowała się na bardziej kreatywne podejście do rekrutowania pracowników. Roblox Company – czyli firma odpowiedzialna za grę Roblox.
Wygląda na to, że podobnie jak w przypadku przerwy na masturbację w pracy, która jest wprowadzana w firmach związanych z branżą erotyczną, tak grywalizacja w rekrutacji czy szkoleniach wchodzi najpierw w firmach, które działają w branży technologicznej.
Na szczęście polscy pracodawcy podążają za nowymi trendami. Rekrutacja z elementami grywalizacji jest wykorzystywana przez firmę Transcom, która stosuje minigry, aby sprawdzić wielozadaniowość u kandydatów do pracy w call center.
Brakuje nauczycieli – szkoda tylko, że nic nie robimy, żeby ich zachęcić do pracy w szkole
Nowy rok szkolny zaczniemy z brakami kadrowymi w szkołach – podaje Portal Samorządowy. Ciekawe, dlaczego mało kto chce pracować w szkole? Ci z nas, którzy znają jakichś nauczycieli, nie są aż tak zaskoczeni. Jako siostra „pani od muzyki” mam nieco lepszy wgląd w sytuację pedagogów niż niektórzy czytelnicy. Jak to wygląda? Codziennością nauczyciela są:
- roszczeniowi rodzice,
- wychowywanie cudzych dzieci w wielu przypadkach,
- wielka odpowiedzialność (w tym karna),
- niskie wynagrodzenia,
- brak sensownych programów motywacyjnych,
- podwyżki uzależnione od stażu, a nie rzeczywistych wyników pracy.
Oczywiście praca nauczyciela ma też swoje zalety, chociażby letnie wakacje, ferie itp. Takie życie nie jest jednak usłane różami. Skoro według części społeczeństwa nauczyciele to darmozjady, a w ogóle to, co to za sztuka przeczytać dzieciom trzy strony z podręcznika i zadać zadania, stworzone przez oświatowych redaktorów, to proponuję, żeby ich potomstwo po prostu przeczytało to, co trzeba w danym roczniku i tyle.
A może jednak postaramy się zadbać o motywację osób wychowujących nasze dzieci, zamiast godzić się na przyznawanie sobie politykom kolejnych wielotysięcznych nagród za nie wiadomo jakie zasługi?