Teoria pizzy – czyli dlaczego chodzimy na meetupy i konferencje?
Wielu z nas przynajmniej raz w życiu miało okazję uczestniczyć w warsztatach, konferencji eksperckiej czy branżowym meetupie. Podczas gdy organizatorzy dwoją się i troją, żeby uzyskać dużą frekwencję i zadbać o merytorykę spotkania, uczestnicy zdają się dosyć emocjonalnie podejmować decyzję o udziale w wydarzeniach, które pozwalają mu przecież rozwijać swoje kompetencje.
Obserwując osoby na licznych konferencjach, w których do tej pory uczestniczyłam, dochodzę do wniosku, że uczestników można podzielić na cztery grupy na podstawie ich głównej motywacji.
Teoria Pizzy
Teoria pizzy jest z pewnością powszechnie znana. Wieczorne meetupy (zwłaszcza w branży IT) mają zwykle dwa stałe punkty:
- wystąpienia prelegentów,
- uczta składająca się z pizzy i kraftowego piwka/coli.
Kto nie lubi pizzy, prawda? Chyba wszyscy nieco miękną też na widok wypasionego bufetu szwedzkiego podczas konferencji, zwłaszcza po całym dniu pracy i zdobywania nowej wiedzy prawda? Niektórzy jednak zjawiają się na sam koniec (np. wchodzą do miejsca spotkań w ostatnich minutach zamykającego wieczór wystąpienia) i kierują się od razu do kartonów z pizzą.
Teoria pizzy to nie żart. Zbyt wiele osób potwierdza, że jest prawdziwa.
Teoria ucieczki od pracy
Kolejna teoria, którą warto rozważyć, to teoria ucieczki od pracy. Przecież to znakomite rozwiązanie, prawda? Gdy czujemy się przytłoczeni obowiązkami w biurze, wystarczy tylko zapisać się na konferencję, udać się tam w eleganckim stroju biznesowym i udowodnić sobie, szefowi oraz współpracownikom, że poświęcamy czas na rozwijanie swoich kwalifikacji. Nikt nie będzie przecież wiedział, że tak naprawdę przeglądamy memy, scrollujemy Facebooka i popijamy kawusię z dala od biura. Plan idealny!
Oczywiście na konferencje i meetupy warto też chodzić, kiedy nie jesteśmy aktywni zawodowo przez jakiś czas. Co mam na myśli? Niektórzy robią sobie przerwę na pracę poniżej kwalifikacji, żeby po prostu odpocząć, porobić coś innego, poradzić sobie z groźbą zbliżającego się wypalenia zawodowego itp. Uwierzcie mi, człowiek o wiele chętniej się rozwija, kiedy robi to dla własnej satysfakcji.
Teoria networkingu
Ostatnia teoria jest związana z wieloma zaletami networkingu. Chcecie spędzić trochę czasu z kolegą, który pracuje w innym zespole lub w innej firmie? A może po prostu Wasza firma Wam zbrzydła i zaczynacie się powoli rozglądać za inną pracą? Konferencje i meetupy to idealna okazja. Część z nich powstała po to, żeby łączyć pracodawców z ciekawymi kandydatami, a rekruterzy aktywnie zbierają CV podczas tych wydarzeń. Nawet jeżeli nie jest tak, w przypadku konferencji, na którą się wybierasz, to i tak świetna okazja, żeby zawrzeć kilka nowych relacji. Nigdy nie wiadomo, kiedy znajomości się przydadzą.
Teoria rozwoju zawodowego
Zgodnie z ostatnią teorią ludzie chodzą na meetupy, warsztaty i konferencje, żeby rzeczywiście się czegoś nauczyć. Można uwierzyć na słowo, kiedy uczestnik wydaje grube pieniądze z własnej kieszeni, żeby wziąć udział w konkretnym wydarzeniu. Czy wiedzieliście jednak, że te darmowe meetupy to też świetna okazja, żeby naprawdę zdobyć nową wiedzę i umiejętności. Organizatorzy konferencji i meetupów coraz uważniej selekcjonują swoich prelegentów, co więcej analizują, jak poradzili sobie oni podczas wystąpienia:
- czy widownia była zainteresowana,
- jak płynne i ciekawe było wystąpienie od strony merytoryki,
- czy uczestnicy zadawali dużo pytań po zakończeniu prelekcji.
Warto więc wybrać się raz na jakiś czas na ciekawą konferencję lub meetup, nawet jeżeli do tej pory nie mieliśmy okazji lub jesteśmy sceptyczni. Rozejrzyj się w mediach społecznościowych i na stronach firm z Twojej branży i sprawdź, czy organizują jakieś ciekawe spotkania w Twojej okolicy.
Jedno jest pewne – uczestnictwo w takich wydarzeniach może być zarówno pouczające, jak i pyszne!