Straszne historie z pracy — z cyklu „Praca mrożąca krew w żyłach”
Nadchodzi Halloween — noc strachów. W poszukiwaniu ciekawych historii z pracy naszych czytelników dowiedzieliśmy się…, że czasem nie potrzeba strzyg, duchów i zombie, żeby serce mocniej zabiło. Nieraz wystarczy źle zaksięgowany podatek, pominięte zamówienie, albo niezadowolony klient i mamy horror na żywo. Dowiedzcie się, co najbardziej stresuje i przeraża ludzi w pracy.
Przerażające obowiązki
Choć w każdym zawodzie można znaleźć pewne straszne elementy, dla niektórych najbardziej przerażające bywają codzienne zadania. Koszmarne, paskudne lub ponure obowiązki bywają udziałem każdego — bez względu na wykonywany zawód. Co ciekawe, co poniektórzy takich „małych zawałów serca” mają nawet kilka w ciągu dnia.
„Mogę powiedzieć, że większość mojej pracy to horror. Niezgadzające się wyniki, niezaksięgowany podatek…- mrożące krew w żyłach tematy”.
Z życia księgowej
Zdarza się, że pewne zadania nie od razu stają się dla nas zatrważające. Niektórych spotkał pech lub niepowodzenie, co stało się początkiem końca, jeśli chodzi o niektóre powinności, czasem wynikające po prostu z absurdalnych zaleceń lub procedur. Swoją historią podzieliła się z nami nauczycielka ze szkoły podstawowej.
„Zacznijmy od tego, że próbna ewakuacja zaczyna się od zauważenia niebezpieczeństwa, po czym nauczyciel musi powiadomić sekretariat. Tę jedną lekcję miałam poza moją salą i…nie zabrałam ze sobą telefonu. Kiedy do sali wpuszczono mi dym (w ówczesnej szkole ewakuacja odbywała się z całą pompą) wyszłam na korytarz, żeby włączyć alarm, krzyczeć czy iść do najbliższej klasy po telefon…po czym dostałam opiernicz i zostałam zawrócona z powrotem do sali…”
Nauczycielka bez telefonu
Dyrekcja i służby stwierdziły, że przez niekompetencje (czyt. brak telefonu w kieszeni) uczniowie nauczycielki zostali uwięzieni w płonącym budynku. Choć nie wyciągnięto żadnych konsekwencji z tej ewakuacyjnej porażki, kobieta nie dowiedziała się, w jaki sposób miała w zasadzie wezwać pomoc.
Drobne niezręczności
Nie wszyscy dobrze radzą sobie z trudnościami płynącymi z kontaktów międzyludzkich. Inni są mistrzami nietaktu, a inni po prostu nie lubią być oceniani i mocno przejmują się krytyką. W każdym razie nietypowy i stresujący kontakt z innymi osobami może robić na nich wstrząsające wrażenie.
Na studiach spotkałam po jakimś czasie koleżankę, która powitała mnie słowami “ale ci już włosy urosły”, ja niewiele myśląc, rzuciłam: „a Tobie wręcz przeciwnie”…dziewczyna od lat zmagała się z chorobą i po raz pierwszy po chemii widziałam ją bez chusty na głowie… po chwili przedłużającej się ciszy wyjąkałam coś w rodzaju: „ale za to, jakie masz zdrowe końcówki”.
Mistrzyni nietaktu
Niby niczyja to wina wdepnąć w psią kupę po drodze, albo oprzeć się o brudny samochód i cały dzień wędrować w średnio-czystym ubraniu. Mimo to każdemu zdarza się jakiś taki dzień, że coś jest po prostu nie tak (wielki pryszcz na nosie, obgryziony paznokieć, wielka brązowa plama na spodniach), chcemy więc jakoś się usprawiedliwić, że to nie nasza wina, że to nie spod naszych butów unosi się fetorek psiego bobka…
„Rozpakowywaliśmy meble, a mnie okropnie coś śmierdziało. Myśląc, że pewnie w coś wdepnąłem, rzuciłem do koleżanki (która była szczególnie wyczulona na zapachy): „Jezu, oni muszą mieć szczury w magazynie, bo cały czas czuję od tych mebli szczurze gów*o”. Po dwóch dniach, jak rozpakowaliśmy ostatnią meblościankę, to na szklanej półce był przyschnięty szczurzy bobek, który uratował mój honor”.
Asekurant 😉
Straszne warunki
Każdy z nas z pewnością pracował kiedyś w miejscu, w którym warunki…nieco odbiegały od normy. Co strasznego może spotkać doświadczonego belfra w pokoju nauczycielskim, zapytacie?
„Kiedyś do pokoju nauczycielskiego wleciał nietoperz i nie bardzo chciał odlecieć… Groteski mógł dodać fakt, że był to czas początku epidemii covid…”
Ania
Nietoperz w pokoju nauczycielskim czy socjalnym to z pewnością jedna z dość ekstremalnych sytuacji, jakie mogą nam się przydarzyć, jednak małe koszmary w postaci niezmytych naczyń, brudnych sanitariatów czy drobnych niechcianych lokatorów są z pewnością częściej spotykane, niż nam się wydaje. Jeśli jednak te opowieści nie budzą w Was uczucia dyskomfortu, zaczekajcie na kolejną historię… Ta zmrozi Wam krew w żyłach…